Daleka jestem od zamieszczania na blogu wpisów natury politycznej, ale ostatnie wydarzenia w Kijowie skłaniają do refleksji. Mieszkam w takim miejscu, że do najbliższego przejścia granicznego z Ukrainą mam zaledwie kilkanaście kilometrów. Odległość do Lwowa jest mniej więcej taka sama, jak do Krakowa. Zresztą Lwów to dla mnie taki Mały Kraków. Może trochę zaniedbany, zabiedzony, z trudnymi warunkami sanitarnymi (problemy z bieżącą wodą), ale wciąż zachwycający zabytkami. Kilka lat temu byłam też na kijowskim Majdanie. Robi niesamowite wrażenie w dzień powszedni, a co dopiero wypełniony manifestującymi na mrozie ludźmi. Trzymam kciuki za Ukraińców licząc na pokojowe zakończenie fali protestów. A ponieważ mam w sobie domieszkę ukraińskiej krwi, dziś wigilijne danie kuchni wschodniej. Kutia babci ma postać naszpikowanej bakaliami zupy. Wprawdzie jemy ją tylko raz w roku, ale tym razem dla potrzeb bloga zrobiłam mały wyjątek. Kutia wigilijna Składniki : - 200 g pszenicy, - 200 g maku...